Wyszukaj po identyfikatorze keyboard_arrow_down
Wyszukiwanie po identyfikatorze Zamknij close
ZAMKNIJ close
account_circle Jesteś zalogowany jako:
ZAMKNIJ close
Powiadomienia
keyboard_arrow_up keyboard_arrow_down znajdź
removeA addA insert_drive_fileWEksportuj printDrukuj assignment add Do schowka
comment

Artykuł

Data publikacji: 2024-05-10

Takich Szmydtów jest więcej

Afera Tomasza Szmydta to zaledwie epizod długiego meczu pomiędzy służbami specjalnymi Wschodu i Zachodu. Teraz nie możemy dać sobie zbyt łatwo wbić kolejnych goli

„Znamiona zdrady państwa” – tak tuż po środowym spotkaniu Kolegium ds. Służb Specjalnych premier Donald Tusk skomentował sprawę ucieczki Tomasza Szmydta na Białoruś. Szmydt – wciąż sędzia II Wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie – przebywa od 22 kwietnia na urlopie wypoczynkowym. Według PAP miał orzekać w m.in. sprawach wytoczonych szefowi ABW (o odmowę wypłaty uposażenia funkcjonariuszowi), prezesowi Sądu Okręgowemu w Warszawie czy komendantowi stołecznej policji (w sprawach o odmowę udostępnienia informacji publicznej). Był wyznaczony do składu orzekającego w sprawie przeciwko Prezesowi Rady Ministrów o odmowę dopuszczenia do informacji tajnych.

Przewidziane prawem procedury jeszcze nieco potrwają, ale rzeczywiście trudno mieć tutaj wątpliwości. Ewidentnie mamy do czynienia ze zdradą, czyli świadomą i celową współpracą ze służbami obcego państwa, wymierzoną w interesy Polski. Do ustalenia pozostają natomiast istotne detale: jak długo ta współpraca trwała, jakie szkody spowodowała do tej pory, jakie może jeszcze spowodować w przyszłości, no i przede wszystkim – kto tutaj, na miejscu, wspomagał wrażą działalność Szmydta. Czynem bądź zaniedbaniem.

Mniej istotne jest to, dla której wschodniej służby pracował zdekonspirowany właśnie agent. Wydaje się, że dla Dyrekcji Wywiadu Zagranicznego KGB w Mińsku, ale nie można wykluczyć również Głównego Zarządu Wywiadu Sił Zbrojnych Białorusi (czyli tamtejszego GRU) ani ewentualności, że prawdziwi oficerowie prowadzący Szmydta są w Moskwie. To de facto i tak jeden wielki – kontrolowany przez Kreml – kombinat wywiadowczy. Alaksandr Łukaszenka co prawda bardzo się kiedyś starał o przejęcie suwerennej kontroli nad białoruskimi służbami specjalnymi, ale przegrał tę rozgrywkę i pogodził się z

close POTRZEBUJESZ POMOCY?
Konsultanci pracują od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00 - 17:00